BLWu w podróży

Tegoroczne wakacje zaowocowały pierwszym wyjazdem nad morze i pierwszym lotem samolotem za granicę. Status dziecka: 10miesięcy, żywiące się ~5x na dobę mlekiem i 3-4x na dobę pokarmy stałe. Dodatkowo jak na złość:p przed samym wyjazdem moje dziecko z trybu próbowania przeszło w tryb pożerania więc bałam się czy podołamy jej apetytowi w warunkach poza domowych. Daliśmy radę! Poniżej kilka wskazówek praktycznych jak zorganizować BLWu w podróży.

Akcesoria niezbędne:

  • ceratka
    Używana jako "drugi" talerz, rozkładaliśmy ją na podłodze, pod krzesełkiem. Cokolwiek spadało na ziemię można było z powrotem umieścić na talerzu. Poza tym ograniczała bałagan jaki pozostawał po jedzeniu (a to w restauracji/ hotelu było mile widziane). Czasami stosowana jako kocyk, na którym sadzaliśmy młodą np w parku/ na lotnisku na walizkach i dawaliśmy jeść.

    Ja używam ceraty przeznaczonej do łóżeczka: "Podkład ceratkowy higieniczny" Canpolu, jest tania, miękka, w idealnym rozmiarze 1,2x0,5 i składa się do małych rozmiarów więc zajmuje niewiele miejsca.
     
  • plastikowy talerz, najlepiej z przyssawką uniemożliwiającą zrzucenie
    Talerza z restauracji nie odważyłam się postawić przed młodą. Podać jedzenie na stole (nie zawsze sterylnie czystym) - także nie. Blatów w krzesełkach dziecięcy w knajpach zazwyczaj nie ma. Najlepszym rozwiązaniem jest po prostu własny talerz, plastikowy, z przyssawką.
    Ja korzystam z talerzyka z podziałką i przyssawką Moulin Roty (o tutaj się nim chwaliłam). Młodej rzeczywiście ciężko go zrucić choć trzeba pilnować bo czasami talerz się "odssysa" i trzeba go docisnąć.  Generalnie sprawdza się i fajnie przyzwyczaja dziecko do jedzenia kulturalnego:)
  • śliniak, chusteczki, komplet ubrań do przebrania
    Ciężko uniknąć utytłania się, mimo śliniaka i innych zmyślnych zabezpieczeń. Straty można ograniczyć nie pozwalając na jedzenie łyżką (u nas wtedy jest największy syf) i podając rzeczy płynne/ półpłynne w kubku. Poza tym warto zawsze mieć ze sobą po prostu zestaw ubrań na zmianę.
    Śliniak nie powinien być zbyt duży/ absorbujący uwagę dziecka. Niech się skupi na jedzeniu a nie na zwojach materiału pod brodą. Mi najlepiej sprawdza się zwykły, ceratkowy z kieszonką, z Tesco. Długi, bez rękawów.

Akcesoria przydatne choć nie niezbędne:

  • krzesełko turystyczne
    Nie wszędzie są krzesełka dla dzieci, bywają knajpy nieprzystosowane. Krzesełko turystyczne pomaga posadzić małego delikwenta w normalnej knajpie choć....a) bywają krzesła ze zbyt wysokim oparciem, na którym nie można zainstalować krzesełka turystycznego b) w miarę spokojne dziecko równie dobrze można posadzić w dorosłym krześle bez żadnych gadżetów c) krzesełko turystyczne nie daje 100% gwarancji, że dziecko nie spadnie.
    Ja zakupiłam przenośne krzesełko do karmienia Koo-di choć sądzę, że w miarę zdolna osoba jest w stanie uszyć sobie podobne samodzielnie.
  • krzesełko do jedzenia
    W podróż samochodem warto zabrać swoje krzesełko, szczególnie jeśli jest poręczne i łatwo się składa.

    Jak na przykład Antilop z Ikea:)


Czym karmić? Ze sobą zabrałam jedynie suche przekąski typu wafle ryżowe, chrupki kukurydziane i suszone owoce (śliwki, morele). Oprócz tego śliwki w słoiczku Gerbera, które działają jak najlepsze ekspresowe lekarstwo na zatwardzenie (tak w razie czego gdyby zmiana jedzenia zadziałała blokująco na organizm dziecka). Owoce kupowaliśmy na miejscu. Reszta posiłków to zrzutka z talerzy dorosłych tego co nadawało się dla małego dziecka. Czasami zamawialiśmy jej oddzielne danie np. warzywa gotowane na parze bez soli (wystarczy poprosić) lub makaron z twarogiem.
W hotelu hitem śniadaniowym był jogurt naturalny, bułka francuska z twarogiem, jajecznica na maśle i chleb. W dobrej restauracji (czyt. nie fast foodzie) zawsze da się coś wykombinować!

Na co się przygotować? Na to, że samodzielnie jedzące niemowlę będzie wzbudzało furorę i pozytywne reakcje otoczenia (co skutecznie będzie je odciągać od skupienia się na jedzeniu:D).

2 komentarze:

  1. przeczytałam ten wpis z ogromnym zainteresowaniem. serdeczne dzięki za BLW w praktyce:)
    my też po pierwszych wyjazdach wakacyjnych (ale na razie maluch tylko na cycu) - daje radę;)

    Ciekawi mnie jeszcze, czy Lenka karmi się tylko sama? W sensie, nigdy nie jest tak, że Ty ją karmisz? Jak jest np z zupami? Daje radę sama? pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. tak, staram się jej zupełnie nie karmić. To znaczy co najwyżej podsuwam jedzenie pod nos, pokazuję, a jeśli nie wyraża zainteresowania to nie wkładam do buzi. Zupki próbowałam podawać na łyżce (jeśli gęste) albo w kubku (rzadkie) ale chyba nie przepada za nimi. Jeśli podaję łyżkę tzn, że napełniam łyżkę i podaję ją Lenie do ręki.

    OdpowiedzUsuń